Marcin Wilczyński
Administracja państwowa
Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany:
Wto 19:04, 19 Sty 2010 |
 |
WIEŚCI ESKWILIŃSKIE Ukazują się od 26 maja 2009 roku
nr. 1 (40), ROK I, MIESIĄC IX
WTOREK,19 STYCZNIA 2010r.
AKTUALNOŚCI
CZEKAJĄC NA GODOTA
Któż z obywateli biorących udział w gorącym czasie początków naszej Rzeczypospolitej nie wspomina z rozrzewnieniem gorących i tak burzliwych debat nad Konstytucją? Któż zapomniał o owocnych dyskusjach nad klimatem, kształtem gospodarki czy nazwami miast? Czy jest ktoś, kto nie pamięta słów jednego z Ojców Założycieli, że Eskwilinia jest państwem prokozim lub sprawy zaginięcia posła Szadowiaka? Wówczas wielu bulwersowały te sprawy, wystarczy zajrzeć do ówczesnej prasy:
,,Pytanie, gdzie podział się piąty poseł? Panie, co tu dużo mówić, wziął dietę i popłynął! - śmieje się zapytany przez Nas o pinię, Pan Mścisław, rolnik spod Lojangu." (Nasza Eskwilinia nr. 1/09)
,,Fakt konstytucja jako podstawa prawa musi byc perfekcyjna w każdym calu. Jednak ciągłe kłótnie nie służą nikomu. Lud pracujący miast i wsi narzeka że nawet nie wie w jakich miejscowościach mieszka! Jak wypowiada sie Pani Genowefa z wsi w górach: Panie, ja już nie wierze im wszystkim, za imperatora była nędza, i teraz też będzie, spece się znależli co świstka papieru napisać nie mogą, kłócą się a nas, ludzi maja w poważaniu, panie ja ledwo się utrzymuję z własnej roli, dwie kozy mam i warzywa sprzedaje na targu a ten cały pożal się Boże rząd to mnie już zupełnie nie obchodzi I nie trudno się dziwić tej opinii." (Trybuna Ludu nr. 1/2009)
,,Mamy też nadzieję że w najbliższym czasie uda się ustalić co właściwie uprawiamy, bo oprócz kóz (aczkolwiek niesamowicie sympatycznych) nie posiadamy żadnego pożywienia! Nie godzi się to w tak dużym państwie jak nasze. Mieszkańcy starają się sami poradzić ale na mleku i daktylach długo wyżyć się nie da." (Trybuna Ludu nr. 2/2009) czy wreszcie:
,,Od zaprzysiężenia Rady Narodowej mija już kilka dni, jednak większe zainteresowanie zwykłych ludzi niż niekończące się kłótnie konstytucyjne wzbudza sprawa jednego z posłów. Udział Adriana Szadowiaka w pracy Rady ograniczyła się do złożenia przysięgi, po czym rzeczony poseł... zniknął. Nikt nie wie, co się z nim stało. Daje to szerokie pole dla inwencji ludzkiej. Posła Szadowiaka ochrzczono już przydomkami: ,,znikający towarzysz" czy ,,latający Holender". Krążą też wierszyki w stylu: ,,Był i znik, bo go wezwał NIK". Piszący te słowa sam na własne uszy słyszał nawet pewnego przedszkolaka, który twierdził z pełnym przekonaniem, że posła porwała czarna wołga. Czyżby towarzysz Szadowiak zapomniał o starym kawale?
-Dlaczego komuniści nie lubią bawić się w chowanego?
-Bo nikt by ich nie szukał!" (Wieści Eskwilińskie nr. 8/2009)
Dziś należy to już do przeszłości. Dziś dyskusja oklapła, Rada Narodowa jest niemal maszynką do głosowania, a gazety przestały wychodzić z braku tematów. Mamy natomiast obietnice kolejnych rządów ściągnięcia nowych obywateli i powrotu starych (obietnice piszącego te słowa - trochę zasłużonej autokrytyki, Pana Prezydenta i byłego premiera zarazem - Adama Zygmunciaka o trzech (!) nowych obywatelach ,,już pewnych"), mamy obietnice kolejnych prezydentów o ,,rychłym" nawiązaniu stosunków dyplomatycznych (przypomnijmy tylko Cesarstwo Tokugawy, Republikę Francuską czy Wszechsławię). Pozostaje mieć nadzieję, że coś się zmieni. Póki co - czekamy... |
Ostatnio zmieniony przez Marcin Wilczyński dnia Wto 19:09, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|