Autor |
Wiadomość |
Max Wereman
|
Wysłany:
Nie 22:17, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
...
-1 batalion czeka pod Port Eagle? Dobrze. Marynarka też? Trałowce niepotrzebne, nie będą przydatne chyba w bezpośredniej walce.
Odłożyłem słuchawkę. Wiedzieliśmy gdzie mniej więcej ich oczekiwać. Wszystko było przygotowane. W razie czego zabezpieczyłem i Derby, ale... Może być różnie. Spojrzałem na mapę wyspy raz jeszcze i czekałem. Jutro wszystko się okaże. A może to blef? Chociaż nie sądzę. Nie po tym wszystkim, gdy potwierdziły się wszystkiego jego dane... |
|
|
Max Wereman
|
Wysłany:
Nie 20:12, 25 Kwi 2010 Temat postu: |
|
Już pół godziny później mała kolumna poruszała się w kierunku Derby.
Jechały osobno wozy Inspektora Drzewieckiego, Szefa Policji, Kapitana Murenny, dowódcy Floty i premiera Wilczyńskiego. prezydent został w Kancelarii by w razie czego trzymać rękę na pulsie w stolicy, ale był w stałym kontakcie. Przy wylocie z Eskwilingradu dołączy w ramach obstawy dwa radiowozy policji i samochód z 5 żołnierzami. Na razie tyle wystarczy.Koło północy przejeżdżaliśmy przez opustoszałe Gryffino. Tu, z pobliskiego poligony nadjechały trzy ciężarówki z żołnierzami i sprzętem optycznym.
...
Okolice starego portu w Derby, nieużywane doki. Policjanci na wszelki wypadek zatarasowali kilka sąsiednich przecznic gdyby ktoś chciał przejechać, zobaczyć, ale o tej porze w małej mieścinie panował całkowity spokój. Tymczasem w budynku starej stoczni, na drugim pietrze miałem doskonały widok z ETC. Przez okna zauważyłem po jakimś czasie okręty.
"Zatem mówił prawdę"
-Wyłączyć światła!-padł mój rozkaz. |
|
|
Max Wereman
|
Wysłany:
Pią 11:13, 23 Kwi 2010 Temat postu: |
|
Dłuższą chwilę siedziałem w milczeniu, nawet po obejrzeniu zawartości. Podniosłem wzrok na niespodziewanego gościa. W prawej ręce dzierżył dużą podróżną torbę. W mig wszystko pojąłem. Ale trzeba się upewnić.
-To nie są żarty?
-A Pan myśli, ze ja żartuję? Chyba zbyt dużo ryzykuję, nieprawdaż? Teraz w Republice Ispalskiej zapewne już wydano na mnie wyrok.
--Jeżeli to prawda...
-Niech Pan to sprawdzi, do drugiej w nocy jeszcze trochę czasu, może się pan upewnić. O tej porze w podanym przez mnie miejscu mają sprawdzić podejście na plaże. Wysadzenie sabotażystów jak widać, za kilka dni...
-A pan?
-Ja? Liczę na schronienie, chyba tyle możecie dla mnie zrobić?
Wziąłem do ręki telefon służbowy, który leżał na biurku
-"Halo? Proszę przekazać pilną wiadomość do Inspektora Drzewieckiego, Szefa Policji, Kapitana Murenny, dowódcy Floty i premiera Wilczyńskiego. Wiem, że jest późno, nie obchodzi mnie to, to sprawa wagi państwowej. I proszę uprzedzić, że pojedziemy do Derby. I połączcie mnie przy okazji przez ten czas z Prezydentem".
Czekałem chwilę, ale wiedziałem, że nim rozpocznie się rozmowa, może kilka minut minąć. Zawołałem adiutanta. Za chwilę pojawił się w drzwiach i jak sądzę co chwila zerkał na Torreno.
-Sierżancie, załatwcie jakieś lornetki, mogą być specjalne lornetki morskie ETC-21. mają być w liczbie sześciu za minutę! Aha... I dajcie naszemu gościowi kawy czy przekąski, czeka nas długa noc... |
|
|
Max Wereman
|
Wysłany:
Nie 11:09, 18 Kwi 2010 Temat postu: Armia tu, armia tam... |
|
Tego dnia moje biuro przy ulicy Mglistej 7 była niemal całkiem puste. Niemal, bo z zadowoleniem czytałem kolejną książkę historyczną. Tym razem była to pozycja o Krucjatach króla Ludwika do Egiptu. Gdy skończyłem czytać rozdział spojrzałem na zegarek. Ładny, tytanowy.... Było dość późno. Za półgodziny już będzie dwudziesta druga.... Chyba się zacznę zbierać powoli. Wstałem, poprawiłem mundur, który się nieco zagniótł przy długim siedzeniu za biurkiem, sprawdziłem czy moja Beretta 92 jest na miejscu w kaburze. Gdy już wszystko sprawdziłem, właśnie wrzucałem dokumenty do teczki gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę!
Do pokoju wszedł mój adiutant, porucznik Protasiński. Zasalutował i zameldował;
-Panie pułkowniku, melduję, ze ktoś chce się z Panem widzieć.
-Był umówiony? Nie przypominam sobie dzisiaj takich wizyt tak późno...
-Nie panie pułkowniku, nie był umówiony
-Jakiś polityk, dowódca?
-Chyba nie, przedstawił się jako Alessandro Torreno
-Przeszukałeś go?
-Tak jest, nie ma przy sobie broni.
-Jest obywatelem Eskwilińskim?
-Tak, ale ma też drugi paszport...
Spojrzałem porucznikowi w oczy. Rudzielec znacząco rozszerzył źrenice. Aha! Wiec tak! Obywatel Eskwilinii i ciemięziciela naszego kraju w jednym. Ciekawe. Bardzo ciekawe.
-Wpuść go.
Porucznik otworzył drzwi i gdy postać weszła do środka zaraz je za sobą zamknął, wychodząc. Usiadłem za biurkiem przyglądając się przybyszowi. Był ubrany w długi, ciemny płaszcz i kapelusz z szerokim rondem.
-Pułkownik Wereman?- spytał się mnie ochrypłym głosem
-Tak, to ja, słucham
-Mam coś dla Pana- dodał wykładając z kieszeni kartki na biurko.... |
|
|